11. Lublin Jazz Festiwal (dzień 6): Adam Bałdych Quartet, Mammal Hands, Jam Session

Niedziela była ostatnim dniem 11. Lublin Jazz Festiwal. Jazzowe trufle zaserwował Adam Bałdych Quartet z premierowym materiałem "Sacrum Profanum". Nie tylko zresztą jazzowe, bo muzyka skrzypka to przenikanie (wszech)światów muzyki klasycznej i metafizyki jako takiej. Bałdych posiada unikalną zdolność tworzenia aury, dzięki której koncert staje się czymś w rodzaju muzycznej mszy. Nie jest to wcale przesada, potwierdza to anegdota: moja koleżanka przyszła na festiwalowy występ skrzypka mimo, iż dwa dni wcześniej zmarła bliska jej osoba. Potraktowała koncert Bałdycha jako formę przeżywania żałoby i kontemplacji trudnych chwil. Wracając do sedna, materiał "Sacrum Profanum" na żywo dostał dodatkowych skrzydeł (anielskich?) i duża w tym zasługa rewelacyjnych "przybocznych" skrzypka: Krzysztofa Dysa, Michała Barańskiego i Dawida Fortuny. Sacrum owładnęło publicznością, która ekstatycznie reagowała na finiszach, a apogeum tego "szału" były owacje na stojąco (podczas tegorocznej edycji zaszczyt ten spotkał jedynie Bałdycha!). Jako ostatnie, już na bis, wybrzmiało cohenowskie "Halllelujah" dopełniając tym samym lubelskie misterium dźwięku. 















Występujący po Bałdychu Brytyjczycy z Mammal Hands mieli poprzeczkę zawieszoną dość wysoko. Nick Smart (pianino), Jesse Barrett (perkusja) i Jordan Smart (saksofony) sprostali zadaniu godnie kontynuując jazzową ucztę. Garbarkowsko brzmiący saksofon i liryczne pianino dostawały solidne wsparcie perkusji. Ekspresja wyzwalała z tej muzyki (która w wersjach studyjnych jest nieco jednorodna) dodatkową dynamikę, a saksofonowe solówki Jordana Smarta były "wisienką na torcie".










Było już po 22 kiedy najwytrwalsi zeszli do piwnic CK. Zwieńczeniem całego festiwalu było jam session lubelskich jazzmanów. Jako, że nad tegoroczną edycją czuwał duch Komedy zabrzmiało i jego największe dzieło "Kołysanka" - oczywiście w mocno improwizowanej, jamsessionowej formie. Zaimprowizowały także urządzenia techniczne - przerywając sygnał zakończyły podziemny jam. 
11. edycja Lublin Jazz Festiwal stała na naprawdę wysokim poziomie. Organizatorom należą się wielkie brawa i już teraz trzeba im życzyć inspiracji na kolejną, 12. edycję. 





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

La provisorka, czyli papierowa opera lubelskiego marszałka z "powiatową Lady Makbet" w roli głównej

La provisorka. "Powiatowa Lady Makbet" wychodzi z ukrycia

Jaubi "Nafs at Peace"