11. Lublin Jazz Festiwal (dzień 5): Polish Jazz Requiem, Enrivo Rava Quartet, Gnigler Sextett (zdjęcia, video)
Po zróżnicowanym stylistycznie piątku, w sobotę wpłynęliśmy już w regularny nurt jazzu. Zaczęło się projektem powołanym specjalnie z okazji Lublin Jazz Festiwal: Polish Jazz Requiem, w którym partycypowali czołowi przedstawiciele polskiej sceny: Bartłomiej Oleś (perkusja), Marcin Oleś (kontrabas) Wojtek Jachna (trąbka), Irek Wojtczak (saksofon), Bartek Prucnal (saksofon). Punktem wyjścia i kanwą był legendarny album "Music for K." Tomasza Stańki - pośmiertny hołd dla Komedy. Dzieło Stańki było free jazzową jazdą, jego festiwalowa interpretacja miała dużo łagodniejszą, aksamitną wręcz formę. Wersja jaką usłyszeliśmy nie jest jednak zamknięta i ostateczna - muzycy będą ten projekt kontynuowali. I bardzo dobrze, bo zalążek powstały w Lublinie jest jak najbardziej tego wart.
W sobotę wielu czekało na niego, na mistrza, na Enrico Ravę. Włoski trębacz przyjechał do Lublina ze swoim Quartetem: Francesco Diodati (gitara), Gabriele Evangelista (kontrabas) i Enrico Morello (perkusja). Rava, podobnie jak czynił to Stańko, dobiera sobie młodych, aczkolwiek już świetnych muzyków, i co najważniejsze: daje im grać. Czasami wręcz usuwa się na trzeci plan, tylko okazjonalnie stawiając "kropkę nad i" wspaniałym frazowaniem i unikalnym soundem trąbki. Na uwagę zasługiwała świetna gra Evangelisty na kontrabasie i doskonała współpraca całego quartetu. Maestro Rava nie zawiódł, bo przecież tacy jak on nie zawodzą.
Sobotnie jazzowanie kończył austriacki Gnigler Sextett: Jakob Gnigler (saksofon tenorowy), Philipp Harnisch (saksofon altowy), Thomas Berghammer (trąbka), Simon Frick (skrzypce elektroniczne), Judith Ferstl (kontrabas) i Niki Dolp (perkusja). Awangarda + improwizacja, tak można najkrócej określić ich grę. Ciekawie wyglądały kontrasty: szalona gra smyczkowców vs. warsztatowa, akademicka (nie mylić ze studencką/uczniowską) gra dęciaków. Miało to swój urok. Jazz serwowany przez Austriaków, nie należy do najłatwiejszych w odbiorze, a późna godzina ich występu (22) rzucała percepcji dodatkowe kłody.
Komentarze
Prześlij komentarz