Posty

Wyświetlanie postów z 2019

Tubis Trio "So Us": recenzja

Obraz
To będzie szybka recenzja świeżutkiej płyty, która dziś, w Mikołajki, ma premierę – mowa o Tubis Trio i ich albumie So Us . Przyznam, że z jej muzyczną zawartością zapoznałem się już kilka tygodni temu, dzięki uprzejmości lidera, Maćka Tubisa. Zostałem wówczas poproszony przez niego o wytypowanie utworu, który pójdzie jako promo. Wskazałem dwa: Barfly Dougie i Binary Parade , z akcentem na ten drugi. I trafiłem w punkt. Binary Parade puszczone w obieg przed premierą wzbudzał zachwyt nie tylko mój. Napiszę najprościej jak się da: tak grałby na fortepianie Chopin, gdyby żył współcześnie. Binary Parade dzięki postchopinowskim akcentom właśnie i oryginalnej strukturze stanowi diament już oszlifowany: stawiam dolary przeciw orzechom, że utwór sporo namiesza w światku nie tylko jazzowym (jest już w propozycjach do listy przebojów radiowej „Trójki”).  Muzycy na So Us  grają z młodzieńczą swadą i polotem, bawią tym co robią, bez spiny i na totalnym spontanie (tak przynajmniej to słyszę)

Tubis Trio "Sygnowano Bajgelman: Impresje": recenzja

Obraz
O tej płycie dowiedziałem się zupełnie przypadkowo, nie bez przyczyny – do powszechnej dystrybucji nie trafiła, a jedynie do wąskiego grona odbiorców, jako wydawnictwo okolicznościowe. Mowa o albumie Tubis Trio „Sygnowano Bajgelman: impresje”, którego bohaterem, co zdradza tytuł, jest Dawid Bajgelman i jego muzyka.   Nie sposób zacząć opowieść o tej płycie od tego kim Dawid Bajgelman był. Urodził się 6 kwietnia 1988 r. w Ostrowcu Świętokrzyskim w żydowskiej rodzinie muzycznej: jego ojciec Szymon grał w orkiestrze łódzkiego teatru Scala i w Łódzkiej Orkiestrze Symfonicznej, a z całego rodzeństwa – siedmiu braci i siostra – wszyscy uprawiali zawód muzyka. Nic więc dziwnego, że został nim również Dawid Bajgelman. Od 1905 r. grywał w orkiestrach teatralnych. Od 1912 r. był dyrygentem, początkowo w zespole Teatru Wielkiego Icchaka Zandberga w Łodzi, następnie w innych teatrach żydowskich w Łodzi, Warszawie i we Lwowie.  Od 1915 r. był też altowiolistą w Łódzkiej Orkiestrze Symfonicz

Muzyka niezależna ma się dobrze: wywiad z Krzysztofem Piekarczykiem

Obraz
Serpent.pl to największy w Polsce sklep internetowy z muzyką niezależną. Z jego założycielem i właścicielem, Krzysztofem Piekarczykiem, rozmawiam m.in. o rynku muzyki niezależnej, jego specyfice i o tym, jak wyglądały początki Serpentu. Spotkaliśmy się w siedzibie Pana sklepu przy ulicy Probostwo, choć właściwie jest to spory magazyn wypełniony po brzegi płytami CD i winylowymi. Ile szacunkowo wydawnictw znajduje się w ofercie sklepu Serpent.pl? W ofercie mamy kilkadziesiąt tysięcy płyt, z czego na stanie jest kilka tysięcy. Resztę, w zależności od zapotrzebowania, ściągamy z zagranicy od dystrybutora. Mamy dość złożoną ofertę muzyczną bo ludzie często słuchają bardzo różnej, nietypowej muzyki i staramy się im pomóc zdobywając dla nich albumy, których poszukują. Chcąc określić muzykę jaką można znaleźć na Serpent.pl, można powiedzieć, że to muzyka niemaintreamowa: od folku, przez jazz, metal po gatunki trudne do jednoznacznego zdefiniowania. Współpracujemy z kilkudziesięcioma wyt

Tubis Trio: singiel promujący nową płytę So Us

Obraz
Na 6 grudnia zaplanowana jest premiera płyty Tubis Trio So Us . Już teraz możemy raczyć się singlem promującym nowy album: to utwór Binary Parad e, który jest prawdziwą petardą! Dość powiedzieć, że Maciej Tubis niektóre dźwięki wykreował grając drzewcem na.... strunach kontrabasu.  Lider, Maciej Tubis: "O ile świetnie przyjęty Flashback z ubiegłego roku wydawał się być logicznym przedłużeniem The Truth, tak na So Us roi się od niespodzianek i świeżych rozwiązań. Nowe kompozycje faktycznie brzmią niezwykle żywo i energicznie – jeszcze większy nacisk położono na rytmikę i groove, ale nie brak tu też zaraźliwych melodii z których trio przecież słynie. Myślę, że kształt nowej muzyki to wypadkowa naturalnej ewolucji zespołu i liczby zagranych wspólnie koncertów – kontynuuje lider. Tytuł płyty So Us należy zresztą rozumieć bardzo dosłownie. Chcieliśmy, żeby ten album był już totalnie nasz, w naszym stylu".

Light Star Guiding: recenzja

Obraz
Oto narodził się nam nowy zespół: Light Star Guiding . Ojcami-założycielami zostali Ray Dickaty (saksofon tenorowy), Mikołaj Poncyljusz (gitara), Staszek Czyżewski (kontrabas) i Dominik Mokrzewski (perkusja). Nie napiszę jednak, że narodził się na scenie jazzowej, bo artyzm (w ogóle) i muzyka (w szczególe) tworzony przez formację zdecydowanie wymykają się poza ramy gatunku.   LSG to zespół intergatunkowy (jak chociażby Innercity Ensemble ) rozpostarty gdzieś między spiritual jazzem, a rockiem psychodelicznym, z wyraźnym nawiewem filozoficznym wyrażonym w postaci motta: „ Ty w nim jesteś - my w nim jesteśmy. Wszyscy razem ”.  Zresztą, porzućmy wszelkie próby szufladkowania, bo poza encyklopedyczną manierą, nie mają one żadnego znaczenia, ważna jest przecież treść muzyczna. Zapowiedzią, iż będziemy mieli do czynienia z czymś wyjątkowym jest okładka albumu. To obraz autorstwa Czarli Bajki:  przepiękna grafika krajobrazu, utrzymana w kosmicznych kolorach otwiera przed nami wrota wyobra

Bez ryzyka nie ma rozwoju - wywiad ze Zbigniewem Chojnackim

Obraz
Wywiad ukazał się w listopadowym numerze JazzPress (11/19). Poniżej zamieszczam jego wersję poszerzoną o fragment, który w miesięczniku się nie pojawił . Zbigniew Chojnacki, rocznik 1992, absolwent Studium Jazzowego im. H. Majewskiego w Warszawie i Akademii Muzycznej w Bydgoszczy. Mając 12 lat chwycił za akordeon i już przy nim pozostał. Michał Urbaniak powiedział „Kiedy usłyszałem Zbyszka Chojnackiego zdałem sobie sprawę, że akordeonistyka nigdy już nie będzie taka jak dawniej”. Ale akordeon to tylko jedna strona medalu, bo Chojnacki z lubością sięga również po elektronikę. Mając do dyspozycji te dwa generatory dźwięku staje się improwizatorem tyleż ciekawym, co nieobliczalnym. Michał Dybaczewski: Słowem-kluczem definiującym twoją twórczość jest improwizacja. Czym tak właściwie ona dla ciebie jest? Zbigniew Chojnacki : Trudno mi określić jednoznacznie czym jest, na pewno czymś nieprzewidywalnym. Najbardziej interesuje mnie improwizacja „od zera”, nie mam tu jednak na myśl

High Definition Quartet "Dziady": premiera klipu

Obraz
Klasyka przetransformowana na jazz, czyli mickiewiczowskie Dziady w optyce High Definition Quartet. Premiera płyty 22 listopada, a już dziś ukazała się zajawka w postaci niezwykłego klipu. Apetyt rośnie w miarę patrzenia! Trasa koncertowa promująca najnowsze dzieło: 4.11. Dębica, DK "Śnieżka" 7.11. Rzeszów, Niezła Sztuka 8.11. Przemyśl, CK Zamek 15.11. Słupsk, SOK 19.11. Nowy Sącz, MCK Sokół 20.11. Lublin, Teatr Stary

Michał Urbaniak "For Warsaw with love": recenzja

Obraz
75 lat temu Powstanie Warszawskie już się wykrwawiło – upadło dokładnie 3 października 1944 roku. Powstańcy walczyli znacznie dłużej niż przewidywali: nie kilka dni, ale aż 63. Warszawski zryw poniósł klęskę, a konsekwencje – ludzkie i materialne – były straszliwe: zginęło ok. 130 tys. mieszkańców (ludności cywilnej) i ok. 20 tys. żołnierzy, samo miasto zaś zostało niemalże obrócone w pył. Dlatego też do dnia dzisiejszego trwa spór o zasadność wybuchu Powstania – jedni potępiają decyzję dowództwa AK, drudzy jej bronią.  Abstrahując od tego, kto ma rację (wiele czynników uniemożliwia obiektywny osąd) wszyscy zgadzają się na pewno, co do jednego: powstańcom należy się szacunek i hołd.  Album For Warsaw with love jest jego wyrazem, co więcej, Urbaniakiem kierowały osobiste motywacje: „Urodziłem się w Warszawie. W przeddzień Powstania Warszawskiego moja mama Irenka wywiozła mnie z miasta. Być może uratowała mi życie” – mówi Urbaniak.  Skrzypek staje tym samym obok Agi Zaryan, Tomasza

Sun Ra Arkestra "Live in Kalisz 1986"

Obraz
Zagubione rzeczy teraz w cudowny sposób się odnajdują i zostają po latach opublikowane. Spotkało to Johna Coltrane'a (dwukrotnie), Milesa Davisa, ale jak się okazuje  mamy też w tym trendzie wątek polski. Oto bowiem z kaliskiej piwnicy po trzech dekadach wyjęto taśmę z nagraniem koncertu Sun Ra Arkestra. W szarej rzeczywistości schyłku PRL-u koncert trzynastoosobowej orkiestry Sun Ra 7 grudnia 1986 roku podczas Międzynarodowego Festiwalu Pianistów Jazzowych w Kaliszu był wydarzeniem tyleż muzycznym co metafizycznym. Uczestnikom koncertu najbardziej zapadła w pamięć wieńcząca koncert procesja muzyków, którzy opuścili scenę, by przejść wokół widowni, okrążyć ją i wrócić. Na szczęście mistyczny klimat odprawionego w Kaliszu rytuału będzie można w jakiś sposób poczuć ponownie. 26 października dzięki Lanquidity Records zapis koncertu ukaże się na podwójnym winylu: czarnym (750 kopii) i żółtym (250 kopii). Płytę w pre-orderze można zamówić klikając tutaj Sun Ra Arkestra to

Leszek Żądło "Komeda. Wygnanie z Raju": recenzja

Obraz
Prawie rok temu Leszek Żądło wydał niezwykle osobistą, intymną płytę Miss B. , którą miałem przyjemność recenzować na łamach JazzPress (grudzień 2018), a całkiem niedawno na świat przyszła kolejna, jazzowa interpretacja komedowskiego musicalu Wygnanie z Raju . Prace nad nim trwały od wczesnych lat 60. Libretto było dziełem Krzysztofa Borunia i Andrzeja Tylczyńskiego , piosenki   skomponował Jerzy Abratowski, a za część baletową odpowiadał właśnie Komeda. Ten ostatni nie doczekał owocu swojej pracy, albowiem prapremiera musicalu miała miejsce trzy miesiące po jego śmierci, 13 lipca 1969 roku w Teatrze Muzycznym w Gdyni. W sezonie artystycznym 1968/1969 Wygnanie z Raju wystawiono 10 razy, a zobaczyło go łącznie ponad 3 tys. widzów. I to by było na tyle: musical spadł z afisza, pamięć o nim zdawała się mijać bezpowrotnie, tym bardziej, że nikt nie zarejestrował w żadnej formie tego, co przed laty wydarzyło się na deskach gdyńskiego teatru. Jeśli później jakieś informacje o Wygnaniu s

Kuba Więcek "Multitasking" (Polish Jazz vol. 82): recenzja

Obraz
Kiedy dwa lata temu Kuba Więcek wydał swoją debiutancką płytę pod legendarnym szyldem Polish Jazz byli tacy, którzy podchodzili do tego z dystansem. Był on widoczny także wówczas, gdy okazało się, iż płyta nr 2 Więcka również wyjdzie spod skrzydeł kultowej serii. Ten dystans wydawał się nawet zasadny, albowiem był to pierwszy taki przypadek w kilkudziesięcioletniej polishjazzowej historii, dodatkowo dotyczył świetnego, ale jednak jeszcze młokosa. Dystans, mniejszy lub większy, musiał jednak pęknąć niczym bańka mydlana wraz z przesłuchaniem nowego materiału.  Zanim jednak o tym, mały powrót do przeszłości: słowo o debiucie, jako kontraście do rzeczy obecnych. Another Raindrop była płytą ukazującą kunszt 22-letniego wówczas lidera, który grając na dość nudnawych z natury saksofonach: altowym i sopranowym wydobywał z nich nową jakość i melodykę. Tamta płyta była jednorodna kompozycyjnie, a w 13 krótkich utworach wybrzmiewała liryka typowa dla ducha polskiego jazzu.  W następczy

EABS "Slavic Spirits": recenzja

Obraz
Z recenzją tej płyty celowo się wstrzymywałem, choć korciło   nabazgrać coś na jej temat już w dniu premiery. Płyta jeszcze przed ukazaniem się na rynku budziła ogromne emocje, a ja nie chciałem im ulec wydając werdykt. Oto bowiem dekontsruator Komedy – wrocławski EABS – po trylogii tegoż popełnił utwory autorskie zamykając je w albumie nazwanym Slavic Spirit s . I w tym miejscu trzy kroki wstecz: chcąc nie chcąc muszę wrócić do okresu komedowskiego. Pierwsza płyta,  Repetitions, była dla mnie (i nie tylko) cudownym szokiem: w końcu pojawił się ktoś, kto "zrobił" Mistrza inaczej, nie burząc pomnika, ale tworząc własną wartość dodaną. Druga płyta, koncertówka, zawierająca w zasadzie to samo co pierwsza, tylko w wersji live, wywołała już u mnie pewien dysonans: szacunek do EABS za"jedynkę" mieszał się z wątpliwością, co do zasadności tego wydawnictwa. Trzeci album zamykający komedowską trylogię zawierał już tylko dwa utwory: Svantetic i Kraksę . I powiem wprost

Jerry & The Pelican System (Polish Jazz vol. 83): recenzja

Obraz
10 maja premierę miała debiutancka płyta projektu Jerry & The Pelican System . Jest to projekt bardzo młody, przez bardzo młodych tworzony -  lideruje mu saksofonista Jurek Mączyński , obok którego za poszczególne partie odpowiadają: Marcin Elszkowski (trąbka), Marcel Baliński (pianio), Franciszek Pospieszalski (kontrabas) i Wiktoria Jakubowska (perkusja, flet) . Młodzików spotkało i szczęście i zaszczyt zarazem: debiutancka płyta wyszła pod legendarnym szyldem Polish Jazz. Tym samym Pelikany już teraz przeszły do historii nadwiślańskiego jazzu. Logo "polish jazz" podnosi z miejsca poprzeczkę wyżej, od albumów, które są nim sygnowane ex definitione oczekuje się więcej. Jak Jerry & Pelican System sobie z tym poradzili? Miałem szczęście słuchać koncertowej wersji materiału z tej płyty dwa tygodnie wcześniej na Lublin Jazz Festiwal. Zaimponowało mi wtedy bardzo dobre, soczyste, brzmienie zespołu. Okazało się, że soczyście jest także na płycie, a przekonuje nas o tym,

11. Lublin Jazz Festiwal (dzień 6): Adam Bałdych Quartet, Mammal Hands, Jam Session

Obraz
Niedziela była ostatnim dniem 11. Lublin Jazz Festiwal. Jazzowe trufle zaserwował Adam Bałdych Quartet z premierowym materiałem "Sacrum Profanum". Nie tylko zresztą jazzowe, bo muzyka skrzypka to przenikanie (wszech)światów muzyki klasycznej i metafizyki jako takiej. Bałdych posiada unikalną zdolność tworzenia aury, dzięki której koncert staje się czymś w rodzaju muzycznej mszy. Nie jest to wcale przesada, potwierdza to anegdota: moja koleżanka przyszła na festiwalowy występ skrzypka mimo, iż dwa dni wcześniej zmarła bliska jej osoba. Potraktowała koncert Bałdycha jako formę przeżywania żałoby i kontemplacji trudnych chwil. Wracając do sedna, materiał "Sacrum Profanum" na żywo dostał dodatkowych skrzydeł (anielskich?) i duża w tym zasługa rewelacyjnych "przybocznych" skrzypka: Krzysztofa Dysa, Michała Barańskiego i Dawida Fortuny. Sacrum owładnęło publicznością, która ekstatycznie reagowała na finiszach, a apogeum tego "szału" były owacje na st