Jerry & The Pelican System (Polish Jazz vol. 83): recenzja

10 maja premierę miała debiutancka płyta projektu Jerry & The Pelican System. Jest to projekt bardzo młody, przez bardzo młodych tworzony -  lideruje mu saksofonista Jurek Mączyński, obok którego za poszczególne partie odpowiadają: Marcin Elszkowski (trąbka), Marcel Baliński (pianio), Franciszek Pospieszalski (kontrabas) i Wiktoria Jakubowska (perkusja, flet). Młodzików spotkało i szczęście i zaszczyt zarazem: debiutancka płyta wyszła pod legendarnym szyldem Polish Jazz. Tym samym Pelikany już teraz przeszły do historii nadwiślańskiego jazzu.
Logo "polish jazz" podnosi z miejsca poprzeczkę wyżej, od albumów, które są nim sygnowane ex definitione oczekuje się więcej. Jak Jerry & Pelican System sobie z tym poradzili? Miałem szczęście słuchać koncertowej wersji materiału z tej płyty dwa tygodnie wcześniej na Lublin Jazz Festiwal. Zaimponowało mi wtedy bardzo dobre, soczyste, brzmienie zespołu. Okazało się, że soczyście jest także na płycie, a przekonuje nas o tym, już pierwszy utwór "Big Kraśka": wspaniałe, analogowe doły, przeplatane pulsującą elektroniką i  tnącymi jak brzytwa dęciakami. Oj, jak bardzo czekam na wersje winylową, żeby z tego brzmienia wyłuskać jeszcze więcej. "GoodnessGOOFY" swym ludowym (folkowym) klimatem wpisuje się wprost w idiom polish jazzu. Mączyński i Elszkowskim grają unisono motyw główny, kontynuując marsz ścieżką wytyczona przez Zbigniewa Namysłowskiego. Są tu też kompozycje będące dobrym materiałem na koncertowe improwizacje ("Chaos I, II i III", "PeeaceOFF I i III"), nasycone duchem liryki ("Cosmic Violet", "PeeaceOFF II"), a także dryfujące w kierunku free ("Zoża cześć" i "Naya Rang" z zakręconymi solówkami Mączyńskiego). Zamykający płytę "Naya Rang" to piękna w swej konstrukcji kompozycyjnej perełka łącząca w jedno trzy światy: polska lirykę, orientalną estetykę i klimaty znane z dokonań E.S.T. Niezwykłość tego utworu jest w dużej mierze także zasługą skrzypaczki Apoorvy Krishny, która pojawiła się na płycie gościnnie. Jej orientalne partie na skrzypcach są doprawdy przejmujące, a dialog z Pelicanami w końcowej części rzuca na kolana stanowiąc koronę wieńczącą debiutanckie dzieło. 
Generalnie, ta płyta jest dość zróżnicowana, 13 utworów to przegląd przeróżnych stylistyk, ale co ważne: nie jest to przegląd chaotyczny, ale spójny koncepcyjnie. Młodzi szaleją, ale dojrzale: nie ma tu indywidualnych ucieczek do przodu, nie ma prób wybicia się na niezależność i zdominowanie pozostałych. Owszem, solówki saksofonowe Mączyńskiego stanowią dominantę, ale jest to raczej pieczątka jakości stawiana przez  lidera, niż próba górowania nad resztą.
Kontynuowanie kultowej serii Polish Jazz ma swoich krytyków, są głosy, że lepiej było legendy nie ruszać, a ciągowi dalszemu dać ewentualnie inną nazwę. Jeśli jednak ta kontynuacja ma sygnować jakość pokroju Kuby Więcka, Jurka Mączyńskiego i jego Pelicanów to rękami i nogami będę walczył o "to be continued". Niech piękna passa polish jazzu trwa!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

La provisorka. "Powiatowa Lady Makbet" wychodzi z ukrycia

La provisorka, czyli papierowa opera lubelskiego marszałka z "powiatową Lady Makbet" w roli głównej

Bob Salmieri Bastarduna Quintet "...and Mama was a belly dancer" - recenzja