Tubis Trio "Sygnowano Bajgelman: Impresje": recenzja
O tej płycie dowiedziałem się zupełnie
przypadkowo, nie bez przyczyny – do powszechnej dystrybucji nie trafiła, a
jedynie do wąskiego grona odbiorców, jako wydawnictwo okolicznościowe. Mowa o
albumie Tubis Trio „Sygnowano Bajgelman: impresje”, którego bohaterem, co
zdradza tytuł, jest Dawid Bajgelman i jego muzyka.
Od 1905 r. grywał w orkiestrach
teatralnych. Od 1912 r. był dyrygentem, początkowo w zespole Teatru Wielkiego
Icchaka Zandberga w Łodzi, następnie w innych teatrach żydowskich w Łodzi,
Warszawie i we Lwowie. Od 1915 r. był też
altowiolistą w Łódzkiej Orkiestrze Symfonicznej. W 1926 r. odbył z zespołem
teatralnym tournée po Afryce Wschodniej i Ameryce Południowej. Od 1928 r.
pracował jako kierownik muzyczny, a następnie jeden z dyrektorów żydowskiego
teatru rewiowego Ararat w Łodzi. Komponował muzykę dla innych teatrów w Łodzi i
Warszawie, współpracował jako kompozytor z Żydowskim Towarzystwem Dramatycznym
w Rzeszowie.
Wybuch
II wojny światowej, hitlerowska okupacja i semickie pochodzenie Bajgelmana zdeterminowały
jego dalsze losy: w 1940 roku trafił do łódzkiego getta (Litzmannstadt
Ghetto), lecz nawet w tych niesprzyjających
warunkach działał artystycznie tworząc orkiestrę symfoniczną, z którą
koncertował w tamtejszym Domu Kultury przy ul. Krawieckiej 3. Tworzył też nowe
kompozycje, które zyskały dużą popularność na ternie getta, m.in. „Niszt kajn rożinkes, niszt kajn mandlen” (Ani
rodzynki, ani migdały) i „Mach cu di
ejgelech” (Zamknij oczęta). Podczas likwidacji getta, w sierpniu
1944 r. Bajgelman trafił do obozu koncentracyjnego Auschwitz, a stamtąd do
jednego z podobozów w Gliwicach. Z relacji współwięźnia Altera Szlamkowicza
wynika, że muzyk został zamordowany przez pijanego lagerältestera.
Historia
wielka i tragiczna zarazem. Niełatwej – biorąc pod uwagę wszystko to, co
zostało napisane powyżej – próby przekucia muzyki Dawida Bajgelmana na jazz
podjęła się formacja Tubis Trio, którą tworzą: lider Maciej Tubis (fortepian), Paweł
Puszczało (kontrabas) i Przemysław Pacan (perkusja). - To był projekt stworzony
na obchody 74. rocznicy likwidacji Litzmannstadt Getto i tak zaczarował
publiczność i nas samych, że postanowiliśmy koniecznie nagrać go na płycie – wyjaśnia
przyczyny wydania albumu Maciej Tubis.
Jak jazzmani odczytali twórczość Bajgelmana?
Album rozpoczyna utwór „Niszt
kajn rożinkes, niszt kajn mandlen”, i
aż dziw bierze, że tak liryczna i optymistyczna w swym wydźwięku kompozycja
mogła powstać na terenie getta. Czy tylko ja widzę w niej emanację tęsknoty za
przedwojennym życiem? W melancholijno-sielankowym „Tsigaynerlid”, słychać
bezpośrednie odwołanie do bajgelmanowskich korzeni, czyli muzyki jidysz, a trio
w swojej jazzowej interpretacji osiąga wyżyny harmonii oraz timingu. Kompozycja
„Amerike hot erklert” jest już na wskroś przesycona smutkiem: kreują go krystaliczne
takty fortepianu minorowo brzmiący kontrabas (gra Pawła Puszczały mnie doprawdy
oczarowała), a delikatnie muskana perkusja dodaje całości aury iście
mistycznej. Znalazło się też miejsce na tango „Mach cu di ejgelech”, które
Bajgelman skomponował już w getcie. „Tylko smutek jest piękny” – mówił wybitny
pianista Mieczysław Kosz, a ten utwór w pełni pokazuje prawdziwość tych słów. W
melancholijnym klimacie pozostajemy już do końca. Tubis Trio interpretując
kolejne kompozycje Bajgelmana („To grzech”, „Kleyner volkn”, „Zamdn glien”)
zmusza do refleksji: nad światem bezpowrotnie utraconym, nad Shoah, nad tym co
człowiek zrobił drugiemu człowiekowi.
Formacja Macieja Tubisa jest
porównywana z legendarnym szwedzkim triem E.S.T. Ja jednak nie przepadam za
takimi analogiami: bo upraszczają, bo spłycają istotę rzeczy, bo sugerują
naśladownictwo. Tubis Trio idzie jednak swoją unikalną drogą, a albumem w
hołdzie Dawidowi Bajgelmanowi wybitnie to udowadnia.
Recenzja ukazała się 11 października 2019 r. w Kurierze Lubelskim
Recenzja ukazała się 11 października 2019 r. w Kurierze Lubelskim
Komentarze
Prześlij komentarz