Gincarlo Romani "Naif" - recenzja

 

Kilka dni temu prezentowałem album Boba Salmieriego … and mama was a belly dancer. Jednym z wyróżniających się muzyków na tej płycie był trębcz Gincarlo Romani, który jakiś czas temu wydał swoją pierwszą solową płytę Naif. Warto jej się przyjrzeć dokładniej. Ale najpierw kilka słów o Romanim. Choć to jego pierwsza autorska płyta to jazzman jest aktywny na włoskiej scenie muzycznej już 25 lat. Jazz wsiąkał w niego od najmłodszych lat – zaczęło się od Louisa Armstronga i Bixa Beiderbecke, potem nadszedł czas studia w zakresie  trąbki jazzowej połączone ze studiami klasycznymi. Doświadczenie Romaniego jest szerokie i wykraczając poza jazz dociera do indie rock, reggae,  a nawet muzyki pop. Na pierwszej autorskiej płycie Romaniemu towarzyszy plejada muzyków przez co mamy do czynienia z muzyką przepełnioną zróżnicowanym instrumentarium (fortepian, bass, kontrabas, saksofon, harmonijka, darbuka. W dziewięciu kompozycjach, za którymi kryje się inna historia, trąbka wiedzie prym w zdecydowanej większości momentów, ale przecież w końcu to solowy album trębacza, musi się więc wyszaleć. Do moich faworytów należą utwory bardziej nostalgiczne w swej treści: Cinque Minuti in Oslo, Buonanotte, czy też Orizzonti Espansi e Curve nella Memoria, w których trąbka udanie koresponduje z wyostrzonym kontrabasem i lirycznym fortepianem. Szczególnym faworytem jest jednak orientalna w swej wymowie Aya  Sofia.  Romani opowiada o tym utworze następująco: „Dla tych, którzy urodzili się w Rzymie, łatwo jest rozpoznać charakterystyczny zapach starożytnego miasta, na rzymskich forach pomiędzy roślinami i stolicami. Jedynym miejscem, w którym czułam się jak w domu był Istambuł, gdzie lata temu narodziła się ta piosenka, dokładnie w hostelu niedaleko starej Hagia Sophia (Konstantynopol) zapachy mojego miasta łączyły się z zapachami bazaru i dźwiękami muezinów fascynującego i wielokulturowego miasta”. Orientalne motywy w jazzie są stałym punktem moich eksploracji (Don Cherry, Abdul-Malik, etc.) więc za Aya Sofię nisko kłaniam się Romaniemu. Dobra robota przyjacielu z Włoch!






Komentarze

Popularne posty z tego bloga

La provisorka, czyli papierowa opera lubelskiego marszałka z "powiatową Lady Makbet" w roli głównej

La provisorka. "Powiatowa Lady Makbet" wychodzi z ukrycia

Jaubi "Nafs at Peace"