Tubis Trio w Klubie Muzycznym CSK (22.10.2020,Lublin): relacja i foto

Zaraz po czwartkowym koncercie Tubis Trio w Klubie Muzycznym CSK wrzuciłem entuzjastyczne kilka zdań o tym co się wydarzyło. Jednak fantastyczny set formacji wymaga głębszej refleksji ilustrowanej lepszymi jakościowo fotosami użyczonymi przez Centrum Spotkania Kultur. Występ Tubis Trio w Lublinie rodził się w bólach. Gdzieś na przełomie lutego/marca zasugerowałem Maćkowi Tubisowi, który wówczas szukał miejsca na koncert promujący nową płytę, żeby uderzył do CSK. Zaledwie kilka dni potem rozpoczęła się ta cholerna pandemia, która w pył zmiotła wszelkie plany. Potem sytuacja się uspokoiła, przywracano powoli normalność, w tym koncerty. Spróbowaliśmy raz jeszcze. Skontaktowałem Maćka z Wojtkiem Mościbrodzkim – koordynatorem merytorycznym Klubu Muzycznego. Zaiskrzyło, panowie dograli szczegóły. Tubis Trio znalazło się w koncertowym kajeciku Wojtka z wyznaczoną datą na 22 października. Dokładnie tydzień przed tym terminem okazało się, że covid-19 przyśpiesza zwiększając z dnia na dzień swoje żniwo. Kiedy ponownie wdrożono obostrzenia, a Lublin znalazł się w strefie czerwonej, przez moment pomyślałem, że nic z tego, że Tubisy nie zagrają. Okazało się jednak, że i tak dość restrykcyjne kryterium 25% publiczności zostało na szczęście utrzymane, a  tym samym set tria dojdzie do skutku (choć dynamika pandemii tak naprawdę kazała drżeć do samego końca). Dwa dni przed koncertem Maciek Tubis powiedział mi, że chciałby aby ich koncert był terapią psychologiczną w tych trudnych czasach – zarówno dla nich, muzyków, jak i dla nas, publiczności. I taką terapię nam zafundowali. W trwającym 1,5 godziny koncercie zaserwowali przekrojowy repertuar (the best of) ze swoich dotychczas wydanych albumów. Tubis Trio wywołało lawinę, która dopadła publiczność wciągając ją w dialog wyrażany z ich strony energetycznym jazzem, a z naszej, komunikatami werbalnymi (wrzaski) i niewerbalnymi (oklaski). Takiej publiczności w Klubie Muzycznym jeszcze nie było! Oby tak dalej! Trio kierowane przez Maćka Tubisa przypomina dobrze naoliwioną maszynę i to taką, która wcale nie potrzebuje czasu, żeby się rozgrzać i wejść we właściwe obroty. Oni na te najwyższe obroty wchodzą od razu. Zacznijmy od lidera: Maćka Tubisa. Kiedy wczoraj oglądałem go w fortepianowych popisach pomyślałem sobie: tak grałby Chopin, gdyby żył dzisiaj. W grze Tubisa czuje się ducha muzyki klasycznej, akcenty chopinowskie wybrzmiewają wyraźnie i myślę, że ze swoją stylistyką gry miałby spokojnie czego szukać na konkursach imienia naszego największego kompozytora. Jednocześnie ten styl gry doskonale koreluje z mocnym brzmieniem kontrabasu Pawła Puszczały i perkusji Przemka Pacana. Panowie w jedną całość składają świat muzyki klasycznej i nurt jazzu współczesnego, a wychodzi im to doskonale. Siłą jest świetne brzmienie: soczyste, klarowne, detaliczne. Nie bez przyczyny akustycy nagłaśniający czwartkowy koncert Tubis Trio uznali, że pod względem brzmienia był wyjątkowy. Trudno się z nimi nie zgodzić! Ale brzmienie to jedna strona medalu. Ja dodam do tego kunszt muzyczny tria, publiczność, pandemiczne okoliczności i aurę, która się na bazie tego wytworzyła. Sumując to wszystko wychodzi mi, że wczorajszy gig Tubisów był najlepszym koncertem w prawie półrocznej działalności Klubu  Muzycznego CSK. Maćku, Pawle i Przemku – wielkie dzięki! Wojtek – zwyczajowa piona! 
















Klub Muzyczny CSK


           

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

La provisorka. "Powiatowa Lady Makbet" wychodzi z ukrycia

La provisorka, czyli papierowa opera lubelskiego marszałka z "powiatową Lady Makbet" w roli głównej

Bob Salmieri Bastarduna Quintet "...and Mama was a belly dancer" - recenzja